W “Dzienniku Gazecie Prawnej” czytamy: “Główny Inspektorat Transportu Drogowego (GITD) staje się ważniejszy od policyjnej drogówki i sukcesywnie przejmuje jej zadania. Znaczenie inspekcji – wraz z rozwojem systemów nadzoru nad ruchem, takich jak odcinkowy pomiar prędkości czy rejestracja przejazdu na czerwonym świetle – w kolejnych latach będzie jeszcze rosło. Jak się dowiedzieliśmy, teraz GITD szkoli swoich funkcjonariuszy do jazdy ekstremalnej. Na przełomie kwietnia i maja 90 inspektorów weźmie udział w szkoleniu z doskonalenia techniki jazdy. Jak wynika z dokumentacji przetargowej, będzie m.in. zawierało elementy poślizgu w zakręcie, hamowania na łuku, hamowania przed przeszkodą, hamowania na śliskiej nawierzchni, jazdy w łuku, poślizgu podsterowanego i nadsterowanego oraz omijania przeszkody.”
Zdziwienie dziennikarzy budzi fakt, iż GITD, przede wszystkim kontroluje ruch pojazdów ciężarowych przewożących ładunki, a te nie rozwijają ekstremalnych prędkości. Rzecznik GITD Alvin Gajadhur uzasadnia, że chodzi o zwiększenie bezpieczeństwa inspektorów podczas wykonywania obowiązków służbowych. – Szkolenie dotyczyć będzie głównie inspektorów transportu drogowego pełniących służbę z wykorzystaniem motocykli i samochodów osobowych, w tym 29. nieoznakowanych – tłumaczy. Generalnie inspektorzy powinni robić zdjęcia piratom drogowym i tylko w specjalnych sytuacjach zatrzymują i wystawiają mandaty. I tu niepokojąca także parlamentarzystów sprawa coraz szerszych uprawnień inspektorów np. dostępu do broni. I konkluzja dziennika: “Tempo rozrastania się inspekcji w sensie instytucjonalnym też robi wrażenie. Cztery lata temu pracowało tam niespełna 50 urzędników. Teraz w centrali zatrudnionych jest ponad 700 (z czego ok. 200 nadzoruje fotoradary).
Budżet GITD w okresie 2011-2012 urósł ponad siedmiokrotnie – z 20 do 150 mln zł. W tym roku jest na podobnym poziomie. – Ironią tego budżetu jest to, że dużą jego część stanowią np. koszty usług pocztowych. Jeden fotoradar robi 30-60 zdjęć na dobę. W skali roku generuje to gigantyczną liczbę zawiadomień wysyłanych do właścicieli pojazdów – mówi pracownik GITD. Eksperci przekonują, że GITD, podobnie jak straż miejska, coraz częściej wchodzi w buty policji drogowej. – Rozrost inspekcji związany jest z zakresem jej działań, których już jest sporo. W końcu odpowiada m.in. za sieć fotoradarów, kontrolę opłat w ramach systemu e-myta czy sprawdzanie stanu technicznego pojazdów – mówi Andrzej Grzegorczyk ze stowarzyszenia Partnerstwo dla Bezpieczeństwa Ruchu Drogowego.”
Źródła:
Dziennik Gazeta Prawna: „GITD ważniejszy od policyjnej drogówki. Coraz szersze uprawnienia zaczynają niepokoić”
Główny Inspektorat Transportu Drogowego