Pijany kierowca recydywista odsiedzi osiem lat

Sąd utrzymał wyrok w sprawie dramatycznego wypadku z lata 2011 r. Sędzia nie miał wątpliwości co do winny sprawcy wypadku, w którym zginął drugi kierowca. Wypadek miał miejsce 1,5 roku wcześniej. Andrzej Karbowiak jechał z Konstancina na Ursynów. Był na ul. Rosoła, gdy z naprzeciwka nadjechał rozpędzony volkswagen polo. Kierowca zabrał się do wyprzedzania w miejscu, gdzie droga zwęża się do jednego pasa. Najpierw uderzył w jeepa, później w peugeota. Auta dachowały, ranni trafili do szpitala. Kierowca peugeota zmarł ponad dwa miesiące po wypadku, nie odzyskawszy przytomności.

Sprawca kierował samochodem, który nie był jego własnością. Wsiadł za kierownicę, bo namówili go koledzy, zresztą też pijani. Alkomat pokazał później ponad 2 promile alkoholu. Dwa lata wcześniej właśnie za jazdę po pijanemu stracił prawo jazdy. Jak podkreślał sąd, mężczyzna nie dość, że złamał sądowy zakaz prowadzenia pojazdów, nie dość, że jechał po pijanemu, to jeszcze nadmiernie przekroczył prędkość i nieprawidłowo wyprzedzał. A potem jeszcze ukrywał się przed policją przez ponad pół roku. Sąd odwoławczy nie znalazł podstaw, by – jak chciał adwokat – uchylić wyrok i przekazać sprawę do ponownego zbadania. Bogdan Brzost spędzi w więzieniu osiem lat. Przez dziesięć lat nie będzie też mógł wsiąść za kierownicę. Sąd uznał wczoraj jedynie, że niesłusznie skazano go na zapłatę nawiązki (50 tys. zł) na rzecz wdowy po Andrzeju Karbowiaku. Przepisy stanowią bowiem, że nawiązkę można bowiem zasądzić jedynie pokrzywdzonym, którzy żyją.

Źródło:
Gazeta.pl – Warszawa: Piotr Machajski: „Pijany kierowca zabił człowieka. Ostateczny wyrok: osiem lat”

<< wróć