Rozpoczęła się wspólna akcja mediów pomorskich (TVP Gdańsk, Radia Gdańsk, Radia Plus, Dziennika Bałtyckiego i portalu Trójmiasto.pl. Ale do kampanii przyłączyły się także inne media lokalne a także instytucje-urząd miasta w Gdańsku i Gdyni) i „Dziennika Zachodniego” pod nazwą „Piłeś? Nie zabijaj”. To odpowiedź na tragiczne wypadki, spowodowane ostatnio przez pijanych kierowców. Celem akcji jest przestrzeganie przed wsiadaniem za kółko po wypiciu nawet minimalnej ilości alkoholu. Bo na picie pod wpływem alkoholu przyzwolenia być nie może.
O przyczynach, dla których tysiące osób wciąż siada za kierownicą w stanie „po spożyciu”, można by napisać książkę. Jedną z nich są rozpowszechnione mity na temat wpływu alkoholu na organizm człowieka i „sprawdzonych” metod przeciwdziałania jego skutkom. Jak jest naprawdę? O skonfrontowanie ich z wiedzą medyczną dziennikarze poprosili prof. Jana Duławę, prorektora prof. nauki i kierownika Kliniki Chorób Wewnętrznych i Metabolicznych Śląskiego Uniwersytetu Medycznego w Katowicach.
Piwo bądź wino nie są tak groźne jak wódka?
Gdyby patrzeć tylko na same procenty, to można by tak stwierdzić. – Tyle że podawane stężenia alkoholu zawsze dotyczą 100 gramów, a wino czy piwo pije się zwykle większymi dawkami. W takim przypadku ilość wprowadzanego do organizmu alkoholu należy kilkakrotnie przemnożyć i wówczas różnica między stanem upojenia wódką a piwem i winem stanie się bardzo niewielka – podkreśla prof. Do tego trzeba pamiętać, że piwo wchłania się szybciej niż wódka, więc efekty jego działania odczujemy prędzej.
Do zaburzenia percepcji trzeba dużego stężenia?
To klasyczne stwierdzenie z gatunku prawdopodobnych i nie zawsze prawdziwych. Owszem, przy stężeniu rzędu 0,2-0,5 promila większość osób nie powinna jeszcze odczuwać zaburzeń percepcji, ale nikt nie określił, jak znacząca jest to większość. Poza tym wciąż pozostaje mniejszość, której nawet taka ilość alkoholu szkodzi w prawidłowym odbieraniu rzeczywistości. – Owe zaburzenia to głównie zbyt optymistyczne patrzenie na sytuację i swoje możliwości, a także opóźnienie czasu reakcji – wyjaśnia prof. Duława.
Jak się człowiek wyśpi, to alkohol szybciej się rozłoży?
To kolejna niebezpieczna półprawda, niemogąca znaleźć uniwersalnego zastosowania. Owszem, wypita wczoraj lampka wina nie powinna sprawić kłopotu następnego dnia, ale po suto zakrapianej alkoholem imprezie nie ma co liczyć, że nawet kilkanaście godzin snu zdziała cuda. Poza tym tempo rozkładania alkoholu jest inne u każdego, a nawet u tej samej osoby może przebiegać inaczej w różnym czasie i w zależności od sytuacji.
Kawa na pewno postawi mnie na nogi?
Zawarta w kawie kofeina działa pobudzająco, ale ten fakt nie ma żadnego przełożenia na tempo rozkładu alkoholu – nie pozostawia złudzeń prof. Duława. Z kawą czy bez niej, dalej będziemy „pod wpływem”. Kawa może wręcz przeszkadzać w rozkładzie alkoholu, bo przecież sama absorbuje wątrobę, która musi wówczas rozkładać zarówno kofeinę, jak i alkohol. I jeszcze jedno. Owo pobudzenie spowodowane wypiciem kawy wcale nie musi oznaczać poprawienia koncentracji.
Źródła:
Bytów Nasze Miasto: „Piłeś? Nie zabijaj! Pomorska akcja przeciwko pijanym kierowcom [wideo]”
TVP Gdańsk: „Bilans dwóch dni akcji PIŁEŚ? NIE ZABIJAJ”
TVP Regionalna: „Ruszyła kampania społeczna PIŁEŚ? NIE ZABIJAJ”
Dziennik Zachodni: „Prof. Jan Duława: jak tłumaczą się pijani kierowcy [PIŁEŚ? NIE ZABIJAJ]”