Prawo fotoradarowe okazuje się dziurawe

Źródło: trans.infoDziurawe prawo – pisze o przepisach fotoradarowych Interia.pl. Nawet najbardziej surowe ograniczenia i mądre przepisy są niewiele warte, jeśli nie można wyegzekwować ich przestrzegania. A tak właśnie jest w naszym kraju, co dobitnie potwierdzają ostatnie rewelacje dotyczące fotoradarów. Okazuje się, że jeśli kierowca nie odpowie na wezwanie do złożenia wyjaśnienia, kto kierował pojazdem, postępowanie ulega zawieszeniu. Rodacy szybko znaleźli tę lukę prawną, dziennikarze ją rozpropagowali i okazuje się, że obecnie 80% postępowań jest zawieszonych. Swoją drogą warto zadać sobie pytanie dlaczego ktoś, kto tworzył takie prawo, nie dostrzegł tej luki? – dywagują dziennikarze.

Skoro nasze państwo jakoś nie bardzo radzi sobie z fotoradarami i systemem egzekwowania mandatów, to może po prostu fotoradary sprywatyzować? Oczywiście najpierw należałoby wprowadzić proste procedury prawne. Przykładowo, otrzymuję koncesję na prowadzenie pomiarów prędkości, instaluję na własny koszt fotoradary w miejscach wskazanych jako szczególnie niebezpieczne. Fotografie samochodów, które przekroczyły dopuszczalną prędkość, przekazuję policji. Policja wklepuje dane do komputera, a specjalny program sam drukuje wnioski mandatowe. Kierowca jest wzywany do wyjaśnienia, kto kierował pojazdem. Jeśli nie wie lub nie pamięta (rzekomo), to już jego problem. Skoro nie wiesz, kto jeździł twoim samochodem lub motocyklem, to uznajemy, że to ty nim kierowałeś. Właściciel powinien wszak wiedzieć, komu użycza pojazd. A jeśli kierowca się nie stawia do złożenia wyjaśnień, mandat doliczamy mu do PIT-u. Nie fatygujemy się wysyłać wezwań, ponagleń, nie marnujemy na to pieniędzy. Dzięki sprywatyzowaniu fotoradarów istniałaby możliwość pokrycia w krótkim czasie siecią tych urządzeń większości niebezpiecznych miejsc w kraju. Ludzie mieliby pracę, gdyż firmy te musiałyby zatrudniać do obsługi fotoradarów wiele osób. Urządzenia te mogłyby zresztą rejestrować także inne niebezpieczne i szkodliwe czyny kierujących, jak np. przejeżdżanie na czerwonym świetle, jazda bus-pasem, przejeżdżanie linii ciągłej, omijanie pojazdu, który ustępuje pierwszeństwa pieszemu. Co więcej, policjanci drogówki mogliby się zająć wyłapywaniem innych, równie niebezpiecznych wykroczeń, czynnie patrolując drogi samochodami lub motocyklami i podejmując szybką reakcję. Fotoradary kontrolowałyby prędkość pojazdów nie okazjonalnie, jak to czynią patrole policji, ale stale, przez całą dobę, 365 dni w roku. Ten, kto przekroczyłby dopuszczalną prędkość, mógłby mieć pewność, że zostanie za to ukarany. A o to przecież chodzi, jeśli naprawdę leży nam na sercu bezpieczeństwo na drogach – czytamy w portalu Interia.pl.

Źródło:
Interia.pl: „Polskie kierowca” apeluje: sprywatyzować fotoradary”

<< wróć