Pytanie: Witam, dzisiaj zdawałem egzamin wewnętrzny w ośrodku szkolenia kierowców, w pytaniu nr 1026 według mnie i informacji znalezionych w internecie jest błąd, ponieważ udzielania resuscytacji nie kończy się zawsze wraz z odzyskaniem funkcji życiowych poszkodowanego, tylko zazwyczaj wraz z przyjazdem zespołu pogotowia ratunkowego, który przejmuje akcję resuscytacyjną albo do momentu odzyskania funkcji życiowych przez poszkodowanego lub stwierdzenia zgonu poszkodowanego.
Pozdrawiam, kursant (ghoostassasin@gmail.com)
Odpowiedź: Resuscytację rozpoczynamy, gdy u poszkodowanego nieprzytomnego po udrożnieniu dróg nie wyczuwamy oddechu. Resuscytację prowadzimy do chwili kiedy powróci u poszkodowanego oddech lub do chwili przejęcia czynności ratowniczych przez przybyłą na miejsce załogę ratownictwa medycznego albo do utraty sił osoby prowadzącej resuscytację. Zgon może stwierdzić tylko lekarz lub ratownik medyczny. Osoby nie mające wykształcenia medycznego nie mogą prawidłowo ocenić takiej sytuacji. Niektóre osoby wiedząc, że poszkodowany nie odzyskał oddechu po 4-5 minutach zaprzestają czynności ratowniczych będąc przekonanymi o niecelowym prowadzenie dalszej akcji. Podczas resuscytacji i wentylacji krew i mózg są w mniejszym stopniu, ale jednak dotleniane( u niektórych osób np. astmatyków czy nurków organizm jest przyzwyczajony do dłuższego bezdechu). Nawet dłuższa resuscytacja może być zbawienna. Jeżeli mamy obok siebie inne osoby, możemy akcję przekazać komuś innemu, po krótkiej instrukcji. Po odzyskaniu oddechu, poszkodowanego układamy w pozycji bezpiecznej (bocznej) z głową odchyloną do tyłu w celu udrożnienia dróg oddechowych, zabezpieczamy przed utratą ciepła, cały czas kontrolując czy stan się nie pogarsza, aż do chwili zaopiekowania się poszkodowanym przez ratownika medycznego lub lekarza.
Odpowiedzi udzielił Jan Szumiał – właściciel i instruktor Praskiej Autoszkoły w Warszawie
Źródło: Tygodnik PD@N